niedziela, 25 listopada 2007

Wszystko będzie dobrze

11 listopada 2007, kino Lwów, Wrocław.

Dzień po oglądnięciu produkcji amerykańskiej "3.10 do Yumy" wybraliśmy się do kina Lwów na film polski.
Amerykańską produkcję oglądaliśmy w multipleksie, natomiast produkcja polska grana była w kinie Lwów, który najlepsze lata ma już za sobą. Było zimno, a ekran był troche ciemny, pewnie ze starości.

Film oglądało się dobrze. Pomysł na scenariusz był ciekawy, choć zbudowany według klasycznego schematu. Czyli kochający syn, z natury dobry, ratuję matkę od śmierci, przy udziale alkoholika, nauczyciela wuefu. Nie był to scenariusz zaskakujący. Z drugiej strony, mam wrażenie, że główną jakość fimu stanowi sama idea pokazania głęboko wierzącego w Boga chłopca i jego poświęcenie dla matki. Bowiem sam film warsztatowo nie jest najwyższych lotów. Napewno warto podkreśić poprawną grę Roberta Więckiewicza (nauczyciel WueFu). Był bardzo realistyczny. Napewno warto też podkreślić, że reżyser Tomasz Wiszniewski pokazuję Polskę ludzi biednych, odstawionych na boczny tor życia. W zalewie produkcji pokazujących cukierkowe życie warszawki jest to rzecz warta odnotowania.

Podsumowując, nie jest to dzieło wielkie, ma wiele mankamentów, a sam scenariusz mógłby być bardziej rozwinięty i lepiej zrealizowany. Ale to jest mankament wielu polskich filmów, zrobionych w ostatnich latach. Jedank nie spoglądałem na zegarek zbyt często i nie wyszedłem z kina znudzony.

Zatem można obejrzeć...

Brak komentarzy: