wtorek, 13 listopada 2007

3.10 do Yumy

10 listopada 2007. Multikino, Pasaż Grunwaldzki, Wrocław

Nie lubię oglądać odgrzewanych kotletów, ale dzień był depresyjny i mieliśmy z Agą ochotę na trochę rozrywki w amerykańskim stylu.

W kinie właśnie zaczęli grać "3.10 do Yumy", remake westernu z lat 50-siątych. Film był w niezłej obsadzie. Główne rolę grają Russel Crow (ten zły) i Christian Bale (ten dobry) więc zdecydowaliśmy się go zobaczyć.

Okazało się, że to był dobry wybór. Film jest nieźle zrobiony i dobrze zagrany. Crow jak zwykle zagrał na wysokim poziomie, ale chyba jeszcze lepiej wypadł Bale.

Jak to w westernach, dochodzi do pojedynku między tym złym i tym dobry. Pojedynek ten toczy się jednak bardziej w sferze psychiki bohaterów niż w sferze fizycznych umiejętności. Dan Evans (Bale) przede wszystkim walczy o przetrwanie swojej rodziny, o szacunek swoich synów oraz żony. Ben Wade jest awanturnikiem, człowiekiem przesiąkniętym złem, ale ze świadomością swojego zepsucia.

Wade pojawia się w życiu rodziny Evansa jak zakazany owoc w Rajskim ogrodzie. Staje się idolem dla starszego syna Evansa, kusi jego żonę łatwiejszym życiem. Evans musi udowodnić rodzinie, ale przede wszystkim sobie, że droga życiowa którą obrał, mimo tego, że jest prawa oraz mało atrakcyjna, jest właściwa. Decyduję się więc eskortować Wada do Yumy, spodziewając się za to sowitej zapłaty, co uratuje jego rodzinę od bankructwa.

Reżyser, James Mangold nie buduję świata czarno-białego (takich westernów już się nie produkuje). W jego świecie trudno jest jednoznacznie ocenić, kto jest tym dobrym a kto jest tym złym. Jednak obydwaj główni bohaterowie są wyraziści i tajemniczy. Russel uwodzi widza swą grą, postać którą gra, jest złożona, budzi zainteresowanie. Natomiast Evans grany przez Bala jest jest tajemniczy. Przez cały film spodziewałem się jego nagłej metamorfozy, z rozsądnego ojca do Rambo. Jednak nic takiego się nie staje, wbrew naszym oczekiwaniom, wbrew regułą westernów.

Co więcej, "3.13 do Yumy" nie kończy się jak standardowy western, chociaż dobro zwycięża, ale w specyficzny sposób.

Bardzo polecam,
film wart oglądnięcia

Brak komentarzy: